Osoby zainteresowane możliwościami medycznej marihuany, z pewnością nie mogły przeoczyć tego, że kilka miesięcy temu w amerykańskiej Minnesocie weszło prawo pozwalające na medyczne wykorzystanie trawki.
Przepisy regulują nie tylko zasady, w oparciu o które wspomniana substancja ma być stosowana, ale również jej cenę i właśnie ta ostatnia sprawia, że sytuacja zaczyna się komplikować. Na pierwszy plan wysuwa się to, że jest ona ekstremalnie wysoka. Nie minęło więc wiele czasu, a znaczna część pacjentów, którzy mogliby liczyć na poprawę swojego stanu dzięki medycznej marihuanie, zaczęła protestować z powodu tak nieprofesjonalnego podejścia do ich potrzeb. Nie można zresztą nie zgodzić się z tym, że problem nie jest wcale mało istotny. W wielu przypadkach medyczna marihuana to jedyna alternatywa dla medycyny konwencjonalnej, która nie przynosi oczekiwanych rezultatów.
Na szczególną uwagę zasługują w tym kontekście pacjenci cierpiący z powodu silnego bólu bardzo często nierozerwalnie związanego z przewlekłymi schorzeniami. I choć dostrzeżenie korzyści, jakie niesie za sobą medyczna marihuana nie może nie cieszyć, ich obecna firma wcale nie oznacza rozwiązania problemu. Okazuje się, że niektórzy pacjenci zainteresowani skorzystaniem z tego wsparcia musieliby wydać od 700 do nawet 2000 dolar ów, a takie koszty leczenia są wyjątkowo dużym obciążeniem. Jedna fiolka to w Minnesocie koszt około 130, tymczasem w stanie Colorado, w którym marihuana jest legalna tak do stosowania medycznego, jak i rekreacyjnego, koszt ten jest niemal o połowę niższy i wynosi około 80 dolarów. Różnica jest ogromna i stanowi poważny problem dla blisko jednej piątej z 500 pacjentów zainteresowanych skorzystaniem z marihuany w celach medycznych. Jak widać sama legalizacja nie rozwiązuje wszystkich problemów.
Bartosz Jóźwiak
Lekarz, onkolog, mieszka i pracuje w Warszawie.